Miało być o moich różach i brązerze, ale aparat walnął focha i brązer na zdjeciach wyszedł że tak powiem ciulowo. Stąd ten tytuł.
Swatche na palcach to po kolei: LL Clementine, Bell 2Skin 052, Celia 1. Do zdjęc kosmetyki zostały oczywiście nałożone w ilościach tapeciarskich, bo mój aparat nie dość że ma humory to jeszcze zżera kolory, głodomor jeden i dziad.
Bell 2Skin 052 bardzo lubie. Kolor ma takiego brudnego, przygaszonego, nie do końca chłodnego różu. Wygląda ładnie i naturalnie, dla mnie jest to kolor idealny, chociaż podejrzewam że u osoby z ciemniejszą karnacją ginałby na twarzy (mam karnacje gdzieś na poziome CS 110/150). Trwałośc ma cud miód i majonez – aż do zmycia. Chyba że go zetre.
Lily Lolo Clementine: tu mamy bardzo ładną brzoskwinke, która w podstawie jednak ma odrobinę różu. Tak mała że jej nie widać, a tak duża że przy mojej chłodnej karnacji nie wygląda jakbym w plakatówke wpadła.
Celia 1: Taki baby pink, kolor trochę nietrafiony, róż ma drobinki – feee. Załącze swatch jak świato będzie łaskawsze 🙂
Tu mały bonusik. Z Clementynką idealnie komponuje się szminka Vipery z serii Rande Vous nr 72 (i nie wierzcie im że ona jest matowa, jest średniokryjącym tłustym kremem, ale ten kolor *_*).
Jedno pytanko macie jakieś pomysły co na opakowaniu czekoladki brązującej od Burżuja oznacza ta infografika?
Jakie są wasze ulubione róże? Używacie jednego czy macie trochę większe zbiory?
Moje wytrzymują tylko 2 dni 😦 ładne kolorki 🙂